Spis treści
O tym, jakie zagrożenia wiążą się z postępowaniem upominawczym w e-sądzie pisaliśmy już na naszym blogu w artykule: „Sprzeciw od nakazu zapłaty w postępowaniu upominawczym – e-Sąd”. Wagę problemu dostrzegła także Telewizja Polska, zapraszając nas do udziału w programie Studio Polska. W tym wpisie podsumujemy najważniejsze fakty, odniesiemy się do wypowiedzi ekspertów i dopowiemy to, czego nie udało się powiedzieć w trakcie programu.
Cały program dostępny jest TUTAJ – na platformie VOD.TVP.PL
Nasi goście
Do udziału w programie TVP zaprosiła także trzech naszych klientów, którzy mają za sobą nieprzyjemne historie związane z e-sądem, ale także – ogólnie rzecz biorąc – z polskim wymiarem sprawiedliwości.
Pan Łukasz Kuśmierczyk – 0:38:00 min programu
Kilka lat temu Pan Łukasz prowadził biznes, który upadł z powodu konfliktu ze wspólnikiem. Zobowiązania bankowe, na łączną kwotę około 120 000 zł, były przez kilka lat spłacane regularnie. Pan Łukasz całkowicie stracił płynność finansową w momencie gdy do spłaty pozostało około 70 000 zł. Po pewnym czasie jego rachunki zostały zajęte przez komorników sądowych, a po kontakcie z urzędnikami i zgromadzeniu dokumentacji okazało się, że na ten moment jest winny już kwotę blisko 170 000 zł. Długi rozmnożyły się przez „pączkowanie”, ponieważ inaczej nie da się wyjaśnić tak dużego ich przyrostu, nawet po doliczeniu kosztów sądowych, kosztów komorniczych i odsetek. Pan Łukasz zgłosił się do nas jako jeden z pierwszych klientów, w 2015 roku. Wówczas nie mieliśmy jeszcze setek wyroków i pozytywnych opinii, podjął ryzyko, zaufał nam. Jak to się skończyło?
Wygrane sprawy:
Przegrana sprawa:
Otrzymane zwroty nienależnie pobranych środków w czasie egzekucji komorniczej:
2 kolejne sprawy o odzyskanie nienależnie pobranych środków, na łączną kwotę ponad 16 000 zł, są jeszcze w toku. Poinformujemy Was gdy sprawy się zakończą.
Jeżeli uda się odzyskać wszystkie nienależnie pobrane środki okaże się, że Pan Łukasz nie ma długów na 170 000 zł jak miało to miejsce w chwili gdy do nas trafił. Finalnie – po spłacie jedynego długu jaki mu został po przegranej sprawie – nie zostanie mu żaden dług.
I to się nazywa oddłużanie.
Pan Marcin Dubielis – 0:42:00 min programu
Podobna historia jak u Pana Łukasza i większości dłużników – nieprzewidziane okoliczności, całkowita utrata dochodów i utrata płynności finansowej. Wszystkie sprawy „poszły” przez e-sąd, na nieaktualne adresy. Wszystkie sprawy udało się odkręcić i ostatecznie jak do tej pory otrzymaliśmy takie oto wyroki:
2 kolejne sprawy są w toku, liczymy na podobne zakończenie.
Pan Maciej – 0:57:15 min programu
Pan Maciej ma dość złożoną sytuację. Po karierze w Polsce mieszka, studiuje i pracuje w Londynie. Wspólnie obraliśmy tutaj nieco inny scenariusz działań.
Z uwagi na specyfikę programu oraz mnogość ważnych tematów, które podejmuje się w trakcie jednego odcinka (niestety czas wypowiedzi jest mocno ograniczony) nie da się powiedzieć wszystkiego i rzeczowo odnieść do wypowiedzi innych gości. Właśnie dlatego chciałbym skomentować opinie innych specjalistów i prawników, jakie padły na antenie. Jeżeli jakiegoś zdania nie cytuję poniżej, tzn. że generalnie się z nim zgadzam i nie wymaga to komentarza. Skupię się na tych wypowiedziach, z którymi się w mniejszym lub większym stopniu nie zgadzam i uzasadnię dlaczego.
Adwokat Lech Obara
„Źródłem patologii stała się (instytucja e-sądu) od początku, od 2010 roku i to trwało do 2013 roku.”
Absolutnie się nie zgadzam, w 2013 roku nic się nie zmieniło i patologia trwa do dziś.
„Było to tanie, bo to jest 1/5 wpisu.”
Jest tanie, ale opłata wynosi 1/4 wpisu czyli 1,25% wartości przedmiotu sporu, zamiast standardowych 5%. Przejęzyczenie.
„Nawet gdy człowiek dobił się sprawiedliwości, okazywało się, że pieniądze, które zostały już ściągnięte z rachunku, są w Luksemburgu. A później te 1 000 zł, 2 000 zł, trudno znaleźć prawnika i sens w Luksemburgu dochodzić.”
W chwili gdy sąd uwzględni wniosek pozwanego o prawidłowe doręczenie nakazu zapłaty lub przywróci termin do złożenia sprzeciwu i jednocześnie uchyli nakaz zapłaty – który pierwotnie został uznany za prawomocny – wszystkie środki, jakie ściągnął od dłużnika komornik i przekazał wierzycielowi, stają się świadczeniem nienależnym i podlegają zwrotowi. Zdecydowana większość wierzycieli nie odda tych pieniędzy na wezwanie (tylko oni oczekują wpłat na wezwania), trzeba więc ich pozwać. I tutaj siedziba funduszu nie ma znaczenia, bowiem każdy fundusz, który jest zarejestrowany za granicą, ma duża firmę windykacyjną w Polsce, która jest ich pełnomocnikiem i obsługuje ich sprawy. Co jeszcze ważniejsze – konta bankowe funduszy znajdują się w polskich bankach zatem, po wygraniu sprawy o zwrot nienależnego świadczenia, wystarczy zlecić komornikowi egzekucję z rachunków bankowych funduszu, na które codziennie wpływają DUŻE pieniądze i z pewnością nie zabraknie ich na egzekucję Waszej wierzytelności. Pozostaje kwestia czy taki pozew opłaca się składać przy kwocie 1 000 zł, 2 000 zł. Myślę, że gdy wygrana jest niemal pewna, warto się o to pokusić.
[Czy to trwa do dzisiaj?]
„Jeśli chodzi o adresy, już nie. Jeżeli adres który jest podany do nakazu, nie zgadza się z adresem podanym do egzekucji, musi nastąpić zawieszenie postępowania i egzekucja dalej nie jest prowadzona i wtedy wnosi się sprzeciw.”
Mecenas Obara bardzo to uprościł, zastosował wiele skrótów myślowych i można by wysnuć wniosek, że w zasadzie problemu nie ma. Nawet jak podadzą nieprawidłowy adres, idziemy do komornika i ten kończy egzekucje. Nic bardziej mylnego. Problem z nieprawidłowymi adresami nadal bardzo często występuje i dłużnik dowiaduje się o długu od komornika. Może mieć tutaj zastosowanie: