Spis treści
Często pytacie nas: „jak to możliwe, że można pozbyć się długu?” lub „czy dług może zniknąć?”. W wyjaśnieniu pomoże nam jedna z naczelnych zasad prawa: „Res iudicata“, czyli powaga rzeczy osądzonej.
W praktyce zadłużenie nie znika, ale tak długo jak nie zostanie udowodnione prawomocnym wyrokiem sądu, tak długo pozostaje jedynie rzekomym długiem. Jeżeli wierzyciel przegra w sądzie, to ponowne składanie pozwu o to samo roszczenie jest z góry skazane na niepowodzenie. Dlaczego? Dziś chcielibyśmy przybliżyć Wam, jak w praktyce działa zasada prawna „res iudicata“. Do tego celu posłużymy się przykładem jednego z naszych ulubionych banków, mianowicie Alior Banku, który to nieustannie dostarcza nam nowych, ciekawych, a jednocześnie „zaskakujących“ wrażeń.
Sprawa dotyczy rzekomego zadłużenia względem banku w pierwotnej kwocie ponad 185.000 złotych.
Nakaz zapłaty – Alior Bank
W dniu 10.10.2017 r. Alior Bank złożył pozew o zapłatę, w którym domagał się zasądzenia od naszych klientów kwoty 187.000 złotych. Sąd Okręgowy, po rozpoznaniu sprawy na posiedzeniu niejawnym, wydał nakaz zapłaty w trybie nakazowym:
W uzasadnieniu pozwu wskazano, że została zawarta umowa pożyczki, na podstawie której pozwani zobowiązali się do zwrotu sumy pieniężnej, według określonego harmonogramu. W związku z brakiem terminowego regulowania wpłat umowa została wypowiedziana, a kapitał pożyczki postawiony w stan natychmiastowej wymagalności. Teoretycznie nie ma zatem z czym polemizować. Nic bardziej mylnego.
Zarzuty od nakazu zapłaty – Alior Bank
W ustawowym terminie dwóch tygodni złożyliśmy zarzuty do nakazu zapłaty, w których wskazaliśmy szereg nieprawidłowości, m.in dotyczących nieistnienia zobowiązania, nie wykazania kwoty roszczenia, brak dowodu potwierdzającego uruchomienie pożyczki, jak również braku wymagalności ewentualnego roszczenia.
Wyrok – oddalenie powództwa – Alior Bank
W dniu 30.05.2018 r., Sąd I instancji ogłosił wyrok oddalający powództwo banku w całości, którego fragment uzasadnienia przedstawiamy poniżej:
„Za uzasadniony uznać należy m.in. podniesiony przez pozwanych zarzut nieprzedstawienia żadnego dowodu potwierdzającego uruchomienie kredytu (przekazania pozwanym lub podmiotom przez nich wskazanym) kwoty udzielonego kredytu. Pomimo wyraźnego zarzutu sformułowanego w zarzutach od nakazu zapłaty oraz zobowiązania strony powodowej przez sąd do ustosunkowania się do niego strona
w żaden sposób nie odniosła się do niego. Nie przedstawiła także żadnego przekonywującego dowodu wykonania ze swojej strony zobowiązania wynikającego
z umowy kredytu. Strona powodowa nie wykazała również, że pozwani byli w opóźnieniu ze spłatą kredytu, a dopiero to uprawniało do wypowiedzenia umowy……“
Ku naszemu zdziwieniu, Bank nie wniósł apelacji od wyroku. Chociaż, może zaskoczenie nie było duże, ponieważ w naszej opinii, pełne uzasadnienie było dla Banku miażdżące…
Wydawało by się, że prawomocny wyrok oznacza koniec sprawy, ale Bank obrał nieco zaskakującą taktykę.
Ponowny pozew
Otóż, pod koniec marca 2018 roku do e-sądu w Lublinie, trafił pozew o zapłatę ponad 197.000 złotych. Podstawą roszczenia miała być ta sama umowa pożyczki, ale co ciekawe – oprócz wyższej kwoty roszczenia, która od razu rzuca się w oczy, w uzasadnieniu wskazano również zupełnie inną datę wymagalności, niż w przypadku pierwszego pozwu.
Oto fragmenty pozwów:
Pozew 1:
„W związku z brakiem dokonywania wpłat przez Pozwanych, a tym samym niewywiązaniem się z warunków Umowy, wyżej wymieniona Umowa została wypowiedziana. Pozwani, otrzymując oświadczenie o wypowiedzeniu umowy, zostali wezwani do spłaty zadłużenia. Z uwagi na brak spłaty wyżej wymienionej zaległości w terminie określonym w wypowiedzeniu umowy, zobowiązanie Pozwanych z dniem 23 sierpnia 2017 roku zostało postawione w stan wymagalności.“
Pozew 2:
„W związku z nienależytym wykonywaniem przez Pozwanych zaciągniętego zobowiązania umownego (brak terminowego regulowania wpłat), skutkującym naruszeniem warunków wyżej wymienionej Umowy, zadłużenie powstałe na tle jej realizacji, z dniem 2017-08-17 zostało postawione w stan pełnej wymagalności.“
Sąd Rejonowy Lublin – Zachód w Lublinie (bo tam mieści się popularny e-sąd), nie znalazł podstaw do wydania nakazu zapłaty w elektronicznym postępowaniu upominawczym i przekazał sprawę do rozpoznania przez właściwy Sąd Okręgowy. Następnie pozew został doręczony pozwanym i analogicznie jak w przypadku pierwszej sprawy, wnieśliśmy pismo procesowe, w którym przede wszystkim zażądaliśmy odrzucenia pozwu na podstawie art. 199 § 1 pkt 2 k.p.c. w związku z art. 366 k.p.c.
Art. 199. [Odrzucenie pozwu]
§ 1. Sąd odrzuci pozew:
1) jeżeli droga sądowa jest niedopuszczalna;
2) jeżeli o to samo roszczenie pomiędzy tymi samymi stronami sprawa jest w toku albo została już prawomocnie osądzona;
3) jeżeli jedna ze stron nie ma zdolności sądowej albo jeżeli powód nie ma zdolności procesowej, a nie działa za niego przedstawiciel ustawowy albo jeżeli w składzie organów jednostki organizacyjnej będącej powodem zachodzą braki uniemożliwiające jej działanie;
Natomiast istotę zasady res iudicata wyraża art. 366. k.p.c., tj:
Wyrok prawomocny ma powagę rzeczy osądzonej tylko co do tego, co w związku z podstawą sporu stanowiło przedmiot rozstrzygnięcia, a ponadto tylko między tymi samymi stronami.
Jaki był efekt naszych zarzutów?
Wyrok: odrzucenie pozwu i oddalenie powództwa w pozostałym zakresie.
Norma wynikająca z art. 366 powinna przede wszystkim zabezpieczyć system prawny, przed wszczynaniem kolejnych sporów „o to samo“ roszczenie. Jeszcze precyzyjniej, zasadę res iudicata zdefiniował Sąd Najwyższy w Uchwale z dnia 21 listopada 2013 roku (sygn. III CZP 67/13) w której czytamy, że o powadze rzeczy osądzonej decyduje, poza identycznością stron oraz przedmiotu rozstrzygnięcia, także tożsamość podstawy sporu.
Wracając do naszej historii, w tym miejscu chciałoby się zacytować ulubione powiedzenie naszego kolegi z zespołu, który po prawomocnej wygranej zwykł mawiać: „Mako… i po makale!“. Ale jak się okazało… dwa prawomocne wyroki oddalające powództwo oparte na tej samej podstawie, pomiędzy tymi samymi stronami, nie są dla Alior Banku wystarczającym argumentem, aby zaprzestać działań windykacyjnych.
Przegrana Alior Banku i … dalsza windykacja
Po uprawomocnieniu wyroku Sądu Okręgowego odrzucającego drugi pozew, Dział Windykacji zintensyfikował działania wobec naszych klientów. Telefony nieustannie dzwoniły od 8:00 do 21:00, a dodatkowo zlecono równolegle prowadzenie sprawy zewnętrznej firmie windykacyjnej. Na nic zdały się tłumaczenia klientów, że Sąd wydał prawomocny wyrok oddalający powództwo i nie ma żadnego długu. Stanowisko banku jest takie, że dług wciąż jest i trzeba go spłacić.
Klienci, po raz kolejny zwrócili się do nas o pomoc. W odpowiedzi na działania banku i firmy windykacyjnej, wysłaliśmy zdecydowane wezwanie do zaprzestania nagannych praktyk, polegających przede wszystkich na nękaniu i zastraszaniu. Pismo przyniosło zamierzony efekt, przez pewien czas był spokój…
Niestety, obecnie kolejna kancelaria, tym razem Koksztys, działająca na zlecenie banku wysyła przedsądowe wezwania do zapłaty, nie dając za wygraną.
Jak wynika z treści wezwania, bank jest skłonny po raz trzeci wnieść powództwo o zapłatę. Tym razem do Sądu Rejonowego (arcyciekawa inicjatywa, zważywszy na wartość przedmiotu sporu). Dowodzi to tylko jak sztampowe i szablonowe pisma wysyłane są przez firmy windykacyjne.
W odpowiedzi na powyższy dokument, po raz kolejny wezwaliśmy do zaprzestania naruszeń. Koksztys szybko się zreflektował i wycofał sprawę z windykacji.
Podsumowanie
Czy będzie ciąg dalszy? Tego nie wiemy, ale chętnie wygramy z Alior Bankiem po raz trzeci i czwarty, jeżeli tylko będzie trzeba. Jeśli sytuacja z windykacją się powtórzy, to niewykluczone, że klienci z defensywy przejdą do ataku i zdecydują się, na złożenie pozwu o naruszenie dóbr osobistych lub zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Jednocześnie gwarantujemy, że nasz klient nie będzie musiał płacić już Alior Bankowi ani złotówki.