Kilka dni temu w social mediach pisaliśmy o zawieraniu ugód, a nasz wpis był komentowany przez wiele osób, które podzieliły się swoim doświadczeniem w tym zakresie. Jak się jednak okazuje, zawsze należy zachować czujność, również wtedy gdy dostajemy pismo z banku z propozycją ugody.
Tego typu sytuacja spotkała naszą klientkę, która znalazła nas w chwili, gdy egzekucja komornicza – prowadzona na rzecz banku – wkroczyła już na etap licytacji nieruchomości. Warto zaznaczyć, że sprawa prowadzona była przed sądem przez inną kancelarię prawną i została przegrana. Po przekazaniu wyroku I instancji dłużniczce, kancelaria ta „nabrała wody w usta”, a następnie kontakt z nią się urwał. Przypominamy zatem przy okazji, że zawsze warto sprawdzić, komu powierza się swoje sprawy, korzystając chociażby z opinii innych klientów, zamieszczanych w niezależnych źródłach.
Fałszywe pismo i próba wyłudzenia
Wracając do tematu – kilka dni przed wszczęciem egzekucji p. Anna odebrała pismo z banku z propozycją zawarcia ugody. Wyczekiwany list z banku dawał nadzieję na uniknięcie licytacji nieruchomości, więc p. Anna zdecydowała się wpłacić środki do banku, zgodnie ze wskazanym numerem rachunku.
Po dokonaniu wpłaty dłużniczka postanowiła zadzwonić do banku, z którego otrzymała pismo i ku jej zaskoczeniu usłyszała, że to nie bank jest nadawcą pisma, a samo pismo jest prawdopodobnie próbą wyłudzenia. P. Anna natychmiast zawiadomiła o oszustwie organy ścigania, oraz bank, którego nr rachunku widniał w piśmie. Ostatecznie udało się odzyskać wpłacone środki, a w samej sprawie toczy się postępowanie prokuratorskie.
Nie wiemy kto znał dokładne dane sprawy oraz adres p. Anny i możemy tylko domniemywać, kto stoi za tą próbą oszustwa. Należy jednak pamiętać, że nie wolno tracić czujności na żadnym etapie postępowania, a już w szczególności w sytuacji, gdy mamy dokonać jakiejkolwiek wpłaty.
Co powinno zwrócić uwagę po otrzymaniu takiego pisma?
- nieskładna gramatyka
- literówki w tekście, w tym w nazwie banku (!)
- numer rozliczeniowy banku w numerze konta wskazuje na konto w Santander Banku, a nie Credit Agricole
- nie podano nazwy właściciela rachunku na jaki należy dokonać wpłaty
- tego typu pism nie podpisuje zarząd banku, tylko imiennie specjalista departamentu windykacji lub restrukturyzacji
- w zarządzie banku nie ma Mariusza Wrąbskiego – zero wyników w Google po wpisaniu nazwy banku i nazwiska
- miejscowość wpisana obok daty jest inna niż adres siedziby banku oraz miasto faktycznego nadania pisma
Nie wszystko da się wychwycić od razu, ale jeżeli coś na pierwszy rzut oka budzi wątpliwości, jak np. składnia pisma czy literówki, należy zweryfikować prawdziwość otrzymanego pisma, chociażby telefonując do banku przed dokonaniem wpłaty.
Czy Wy także mieliście okazję spotkać się z tego typu sytuacjami? Jeżeli tak, koniecznie podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzu.